niedziela, 8 stycznia 2012

Malarz tygodnia!

Moje zamiłowanie do sztuki nie zna granic...
Pisząc maturę z historii sztuki, skrycie miałam nadzieję, że może gdyby inne plany nie wypaliły, skończyłabym na Uniwersytecie na Wydziale Historii Sztuki. Los chciał inaczej... bo zamiast malować obrazy, rysuję budynki na komputerze, zamiast uczyć się o malarzach, uczę się o architektach i zamiast uczyć się o kunszcie malarskim, ja obliczam obciążenia na stropach.... Tak to już bywa...
Nie potrafię sobie odmówić natomiast wyboru wycieczek pod kątem muzeów..Mój cel? See them all!!! :)
Tak więc chcę Wam przedstawić mojego ulubionego malarza....Oto:
Henri de Toulouse-Lautrec

Niestety facet nie należał do najwyższych... w ówczesnych czasach przynależność do bogatszej rodziny wiązała się z wieloma przyjemnościami, takimi jak np. jazda konna (której notabene biedny Henri nie znosił). Zmuszany do tego rodzaju rekreacji niechcący złamał nogę, a potem drugą, co przyczyniło się do rozwoju defektu genetycznego jaki posiadał Loutrec. Tym sposobem artysta skończył rosnąć osiągając wzrost 1.50m.... Nie mniej jednak po wyglądzie ludzi się nie osądza, szkoda tylko, że za tamtych czasów Henri tego nie wiedział. Dojrzały mężczyzna przeniósł się na tereny bliskie Moulin Rouge i tam zaczął tworzyć swoją sztukę.Stał się przedstawicielem postimpresjonizmu i jednym z twórców litografii, tworząc plakaty do pobliskich kabaretów. Niestety zmarł jako 37 latek z powodu alkoholizmu i postępującej kiły.
Oto kilka z wielu jego dzieł (osobiście moje ulubione):






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz